aaa4
Nowy
Dołączył: 05 Paź 2018
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 11:49, 23 Paź 2018 Temat postu: zet |
|
|
Z rozbrzmiewajacym mu w glowie echem slow modlitwy zrobil bolesny, niezdarny krok w strone drzwi, potem drugi. Zastanawial sie, jakie to uczucie, gdy czlowiek zostaje przebity strzala z takiego luku. To nie byly strzaly z broni sportowej, tylko mysliwskie - o grotach skladajacych sie z trzech lub czterech metalowych statecznikow lotu, zbiegajacych sie w jedno
smiercionosne ostrze.
Zrobienie nastepnego kroku przyszlo mu latwiej. Wzial gleboki, uspokajajacy oddech i wyszedl za prog na popoludniowe slonce. Vincent podazyl w slad za nim.
-Idz prosto przed siebie - rozkazal. - Powiem ci, kiedy masz sie zatrzymac.
Ben zmusil sie do zachowania pionowej pozycji. Zwyciezyl. Nalezalo teraz doprowadzic rzecz do konca. Gdyby jeszcze dwa miesiace temu ktos mu powiedzial, ze bedzie gotow umrzec za sprawe, w ktora wierzy, rozparlby sie na odrapanym krzesle w swoim tandetnym malym biurze i rozesmialby mu sie w twarz. Gdzie byla Madame Sonja, kiedy jej potrzebowal? Znacznie latwiej byloby mu znosic tortury, gdyby wczesniej wiedzial, ze je przetrzyma - gdyby wczesniej wiedzial, ze az do smierci zachowa w tajemnicy nazwisko Alice i jej misje. Marzylo mu sie zobaczyc wyraz twarzy Vincenta na wiadomosc o tym, ze gra jest skonczona i ze Whitestone przegralo. Ale oczywiscie to pragnienie mial zabrac ze soba do grobu.
Zadarlszy podbrodek, powlokl sie naprzod krok za krokiem. Zatrzymal sie, wypil ostatni lyk wody z butelki i wyrzucil ja w krzaki. Znajdowali sie na zuzlowej drodze, gdzie nikt nie mogl ich dostrzec ze szpitala.
Nadeszla wlasciwa pora.
Post został pochwalony 0 razy
|
|